Być może, że komuś wydam się dziwny, Bo gdy jadę ślepnę na piękno jak koń. Między przystankami traci się minuty, Gdy na przystankach godziny, ot co. Do dechy gaz, w uszach wiatru szum, I na złamanie karku szosą gnam. Dla jednych kraksa i świeży grób, Dla innych - do celu drogi pas. Wszyscy oni, to ludzie jakby zadżumieni, Na kierownicy ręka, a w oczach błysk. Na przystankach zazwyczaj tracimy kopiejki, Ruble w czas jazdy i nie jest nam wstyd. Do dechy gaz, w uszach wiatru szum, I na złamanie karku szosą gnam. Dla jednych kraksa i świeży grób, Dla innych - do celu drogi pas.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, 2016