Nie znoszę myśli o śmierci, życie jeszcze mnie nie zmęczyło. Nie znoszę tych chwil, gdy nie śpiewam wesołych pieśni. Nie znoszę zimnego cynizmu, nie wierzę w egzaltację, i jeszcze, jeśli ktoś obcy czyta moje listy, zaglądając mi przez ramię. Nie znoszę niedokończonych spraw, i gdy przerywają mi rozmowę. Nie znoszę, gdy strzelają w plecy, albo prosto w twarz. Nie znoszę plotek i dywersji, robactwa zwątpienia i podlizywania się, lub gdy cały czas głaskają mnie pod włos, albo biją żelazem po szkle. Nie znoszę napuszonej pychy, niech już lepiej zawiodą hamulce! Wystarczy mi, że zapomniano słowa „honor”, i że pośród zachwytów widzę nieszczerość. Gdy widzę połamane skrzydła nie ma we mnie żalu, i nie bez powodu, bo nie znoszę przemocy i bezsilności, żal mi tylko ukrzyżowanego Chrystusa. Nie znoszę siebie, gdy tchórzę, i wstyd mi, gdy biją niewinnych. Nie znoszę, gdy wchodzą w mą duszę, a tym bardziej, gdy w nią plują. Nie znoszę aren cyrkowych i innych, na nich rozmieniają miliony na drobne, niech tam sobie zapowiadają wielkie zmiany, i tak nigdy ich nie zaakceptuję.
© Andrzej Pałka. Tłumaczenie, 2016