Sam jestem sobie winien - i płaczę, i wzdycham, wpadłem w obcą koleinę - głęboką. Zawsze swe cele wybierałem sam, a teraz nie ma jak się z niej wydostać. Strome, śliskie zbocza ma ta koleina. Przeklinam tych, którzy ją zrobili, wkrótce puszczą mi nerwy, i odmieniam jak kiepski uczeń: koleina, koleinie, z koleiną... Tylko dlaczego jej nie cierpię? Chyba jestem bezczelny. Przecież warunki w koleinie są całkiem niezłe: z nikim się nie zderzysz, o nikogo nie otrzesz. Nie ma co narzekać - chcesz do przodu - proszę bardzo! Nikt nie odmówi ci jedzenia ani picia w tej wygodnej koleinie. Sam już się przekonałem: nie ja jeden w nią wpadłem. Tak trzymać - jeden za drugim! I dotrę tam, gdzie wszyscy. Ktoś nagle krzyknął: „No przepuść mnie!”. I z głupoty zaczął walczyć z koleiną. I tak wypalił cały zapas ciepła swej duszy i nie wytrzymały zawory i panewki. Ale naruszył jej krawędzie i koleina zrobiła się szersza. Nagle urywa się jego ślad... odciągnęli gościa w bok, by nie mógł przeszkadzać tym, co za nim, którzy dalej chcą podążać obcą koleiną. No i mnie dopadła bieda - padł rozrusznik. Teraz to już jadę tylko z rozpędu. I chciałoby się wyjść i popchać, lecz brak mi sił. A może ktoś podjedzie i wyciągnie? Na próżno czekam na pomoc ja, cholerna obca koleina. Och, tak bym splunął błotem i rdzą na tę obcą mi koleinę. Tylko, że ja sam ją pogłębiłem i u tych, co za mną nadzieję zabiłem. Oblałem się cały zimnym potem, podłożyłem deski pod koła i ruszyłem. Patrzę - ziemię rozmyły wiosenne strumyki, a tam widać wyjazd z koleiny - ratunek! Pluję błotem spod kół na tę obcą koleinę. Hej, wy za mną! Róbcie to co ja! To znaczy nie podążajcie za mną. Ta koleina, to moja koleina! Szukajcie sobie sami własnych kolein!
© Andrzej Pałka. Tłumaczenie, 2016