Tu każdy swój szczyt odnajdzie wśród chmur, kamienne potoki spływają tu z gór, tu krok nieostrożny i już lecisz w przepaść jak głaz i można niejeden obejść próg, lecz nam się zachciewa trudnych dróg jak marszu w pierwszej linii w wojny czas... Kto z losem tu mógł za bary się brać ten wie, co jest wart, ten wie, na co go stać, bo choćbyś tam w dole odwagi miał w sobie za stu, na dole tam nie znajdziesz, nie, przez całe szczęśliwe życie swe ni jednej dziesiątej tych trudów, tych cudów, co tu! Wśród kwiatów i wstąg nie będą cię nieść, z gładkości drwi nagrobnych rzeźb ten kamień, co spokój wieczysty być może ci da i tylko jak znicz, coświt, co świt zapłonie dla ciebie w słońcu szczyt, któregoś nie zdobył i który zwycięsko wciąż trwa. I niech mówią i niech kraczą niech, świat w marszu pożegnać mniejszy grzech, niż sadłem sę w miękkim piernacie zadławić wśród snu, a znajdą się i tak i tak ci, którzy twój podejmą szlak i dojdą do celu i w piersiach nie zbraknie im tchu. A wisząc u pionowych ścian na traf szczęśliwy nie licz tam, prezentów od losu nie zyskasz tu ty, ni twój druh, licz tylko na swe ręce dwie, na dłoń przyjaciela i módl się, by była łaskawa wam lina wiążąca was dwóch. I stopnie rób i wytęż wzrok i cofać nie próbuj się nawet o krok, a w chwili zwycięstwa, gdy serce rozśpiewa się zbyt, zachłyśnij się radością swą nim zaczniesz zazdrościć temu, co zaczyna marsz i nie zdobyty przed sobą ma szczyt...
© Wojciech Młynarski. Tłumaczenie, 1978
© Wojciech Młynarski. Wykonanie, 1980
© Stanisław Jaskułka. Wykonanie, 1984
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2010