Żyłem sobie jak w Madrycie, na Arbacie, razem z mamą, teraz leżę tu na pryczy, obandażowany cały. Co nam sława, co nam Kława (siostra nasza)? - dobry śnie! Umarł sąsiad ten mój z prawej, a ten z lewej... jeszcze nie. No i kiedyś ten po lewej - zaszkodziło mu czy jak? - mówi do mnie: hej, kolego, ale nogi to ci brak! Jakże to? Nieprawda, ludzie, toż on kłamie! Głupi żart. Obetniemy tylko palce. - doktor mi powiedział tak. Ale potem ten po lewej wciąż się śmiał i drwił za dwóch. Nawet jeśli przez sen bredził, też o nodze coś tam plótł. Szydził ze mnie: Oj, nie wstaniesz, no i z żoną... szkoda słów! Gdybyś tylko tak, kolego, z boku się zobaczyć mógł! Żebym ja kaleką nie był, żebym z wyra mógł się zwlec, ja bym temu tam po lewej gardło przegryzł w biały dzień! Chcę uprosić siostrę Kławę, koc żeby odkryła mi. Byłby mi powiedział prawdę sąsiad z prawej..., gdyby żył.
© Paweł Orkisz. Tłumaczenie, 2005
© Szałkowski. Wykonanie, 2007
© Paweł Orkisz. Wykonanie, 2009
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2010
© Janusz Kasprowicz. Wykonanie, ?
© Alex Tura. Wykonanie, 2016