Topij aż poczuję ogień na dnie duszy Topij, aż poczuje ukraiński głód Topij, aż sowiecka kula czaszkę skruszy Topij aż wytopisz ze mnie cały brud Topij aż kajdany mi pokruszą kości Topij tam gdzie jeszcze czują śmierci swąd Topij, aż w bagnie kłamstwa i podłości Moje stopy natkną się na stały ląd Topij czarnym śmierci okryj mnie całunem Toipj niech poczuję ból katyńskich wdów Topij niechaj w sercu znów poczuję dumę Topij, aż wytopisz ze mnie cały brud Topij aż na dnie serca znów usłyszę głosy Tych co w śniegach, leżą już od tylu lat I tych, którym pomalował włosy Białym srebrem mroźny syberyjski wiatr Topij pozwól z własnym życiem się rozliczyć Topij pozwól pozbyć się minionych chwil I spraw niech usłyszą krzyk gdy zacznę krzyczeć Szept modlitwy, gdy na krzyk nie starczy sił Ogień zgasł, czarnego dymu znikły chmury Serce znowu odzyskuje dawny rytm I nadzieja się zbudziła po raz któryś Że po nocy znów nastanie dla nas świt
© Andrzej Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Andrzej Kołakowski. Wykonanie, 2010