Wśród gór przebywało nieznane nikomu z imienia Choć słyszał je każdy, to nigdy nie widział go nikt I żyło wśród lasów, wśród gór i meandrów strumieni Jak ludzkie sumienie niezwykle wrażliwe na krzyk Zbłąkanym turystom głos niosło po walnych dolinach A głos zakochanych zazwyczaj mnożyło przez dwa I brzmiała w nim cisza, gdy ktoś się na chwilę zatrzymał I w geście ostatnim rozpinał na skałach swój strach Ze szczytu na szczyty na skrzydłach się orlich wznosiło Wędrując od wieków nie znało łańcuchów ni krat Od wieków się przecież góralską wolnością karmiło Tnąc fałsze na pół, prawdę zwykle mnożyło przez dwa Aż ludzie spostrzegli gdzie serce wolności się skryło Nie mogąc go zabić pragnęli uciszyć choć raz Noc całą kamienie do serca doliny znosili I cisza cmentarna na zawsze zaległa wśród skał
© Andrzej Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Andrzej Kołakowski. Wykonanie, 2010