Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój
Bo mój cały zawalił się świat.
Niech ten ogień ożywi mój dawny ból,
Mego życia zastygły już ślad.
Ogień w łaźni mi zapal i wódki daj,
niech gorąca przeniknie mnie duch.
Tam siadając na ławy rozgrzany skraj,
wątpliwości rozwieję jak puch.
Tam rozpłynę się cały w niemocy swej,
kubeł wody i rodzę się znów,
A tatuaż niebieski na piersi mej,
coś przypomni gorszego od snów.
Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój
Bo mój cały zawalił się świat.
Niech ten ogień ożywi mój dawny ból,
Mego życia zastygły już ślad.
Wtedy właśnie pamiętam w porannej mgle,
dwóch facetów mnie wzięło za łeb
I zawieźli z Syberii na Sybir gdzie,
wnet poznałem czym jest czarny chleb.
No a potem w kopalni okrutna straż,
razem z pyłem wdychaliśmy lęk
Nakłuwali na piersi Stalina twarz,
żeby słyszał on serc naszych jęk.
Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój
Bo mój cały zawalił się świat.
Niech ten ogień ożywi mój dawny ból,
Mego życia zastygły już ślad.
Od tych wspomnień okrutnych aż trzęsie mnie,
w ciepłej parze pozbywam się mar.
I z przeszłości mej mroźnej uwalniam się,
i upaja mnie łaźni tej żar.
Myśli dręczą i brzęczą jak pszczeli rój,
że tak za nic mnie skrzywdził nasz wódz.
Chłoszczę witką brzozową tatuaż mój,
mój pamiętnik by gorycz swą zmóc.
Ogień w łaźni mi zapal kamracie mój
Bo mój cały zawalił się świat.
Niech ten ogień ożywi mój dawny ból,
Mego życia zastygły już ślad.
|