Żółte światło widzę we śnie, zaraz mnie oślepi Czekaj bracie, jest za wcześnie, jutro będzie lepiej Ale jutro nie przynosi radości mi wcale Albo piję znów ze złości albo na czczo palę                         Ja za miasto się wymykam bo mi serce pęka Tam spotyka mnie osika i sucha wisienka Chociaż by stokrotka jedna, jeden kwiat na wiśni Nic się tutaj zrobić nie da, nic po mojej myśli         Pędzę, pędzę w szczere pole, pustka nie ma boga Tylko popiół i kąkole w dal ucieka droga Przez siedliska wilkołaków, biegnie lasem, borem A na końcu tego szlaku stoi kat z toporem.                        
© Alosza Awdiejew. Tłumaczenie, 1994