Na Tau Ceti, Wieloryba gwieździe,
Dla nas zbyt wiele niejasności, -
Sygnał ślijmy: "Jak się macie?" - Ale wstecz
Otrzymamy niedorzeczności.
Chociaż Wieloryby
Żyć pięknie mogliby,
Lecz jednak żyją rozmaicie
Towarzysze nasi kosmici.
Trzymając kurs statku na świetlny promień,
Bez pomocy, za pośrednictwem,
Do tej Tau Ceti lecę samotnie -
Zbadać grunt na miejscu przybycia.
U tych Wielorybów
Inne życia tryby -
Bowiem tauce... chińscy bracia,
Zdaje się, dali zwariować się.
Póki w stanie hibernacji przebywam,
Taucetusianie buszują.
Coraz rzadziej z nimi ja łączność trzymam:
Za bardzo oni tam harcują.
W wielorybskiej gwarze
Ubogi słów zasób,
Społeczeństwo burżuazyjnie,
A dowcipy nie atrakcyjne.
Statek posadziłem jak mój własny zad,
Trochę uszkodziwszy odbłyśnik.
Krzyknąłem po taucetusku: "Wiwat!",
Co oznacza: "Zdrówka, kosmici!".
Taucetusianie
Są zdolni omamiać.
Konkurować z nimi daremnie:
Omamią - i znikną jak cienie.
Taucetusianin jest jak Papuas, -
Mi coś ongiś o tym gadali.
Krzyknąłem, że "wstyd Galaktyce za was!" -
W odpowiedzi lampą migali.
Tutaj, w Wielorybie,
Środowisko brzydkie:
Brak powietrza i miazmaty.
Lecz kosmici to nasi bracia.
Krzyknąłem: "kurwa wasza mać!" w furii,
Lecz cyber-translator debilny
Na tyle dosłownie mnie przetłumaczył,
Że trochę wstyd mi się zrobiło.
Lecz lud Tau Ceti -
To motłoch i śmiecie,
Na pewno, pod gazem, złodzieje:
Omamią - i znikną jak cienie.
"Hej, bracia po płci", - krzyczę, - "mężczyźni!",
Ale w tej chwili żem głos stracił.
Kosmitkę złapałem ręką za piersi:
"Opowiadaj wszystko dokładnie!.."
Ona odpowiada: "Spadaj! - Bo więcej
Nie chcemy znać się z mężczyznami.
Będziemy mnożyć się teraz jedynie
Przez progresywne pączkowanie!"
W panice podjąłem ja swój gwiazdolot,
Wypiłem keliszek kolejny:
Bo na Ziemi już minęło trzysta lat -
Według teorii Einsteina!
Co jeśli na Ziemi,
Jak w Tau Ceti,
Okropnie postępuje wiedza -
I też pączkowanie jest wszędzie!?
|