Ja dźwigałam Biedy los
Poprzez kruchy lodu stos
Runął lód i dusza ma zanurzyła się
Poszła w dół jak ciężki głaz
No a Bieda - mroczna, zła
Od czarnego toni dna
znów odbiła się.
I od tamtej nocy złej
Nie opuszcza Bieda mnie
Plotki krążą wokół niej osądzając mnie.
A że nadal żyje ja
Tylko goła wierzba zna
I jaskółka w niebie pstra
z jaskólątkami.
Lecz nie długo trwał ten stan
Doniósł ktoś i władca Pan
Zaczął szukać mnie, mój ślad, pędząc tropem pchlim
W namiętności noce, dnie
Szukał on po świecie mnie
No a Bieda i Zła Wieść
podążały z nim.
Znalazł i dopędził mnie
Uniósł jak w rozkosznym śnie
Tylko Bieda obok nas krzywo śmiała się...
Zostać dłużej nie miał sił
Tylko dzionek w sidłach był
No a Bieda - siostra ma -
zatrzymała się.
|