Na wspólnych mogiłach krzyży się nie stawia, Na nich nie płaczą wdowy. Czasami ludzie obcy przy nich staną. Wznieca oirień jak kwiat purpurowy. Niegdyś tu ziemia od żaru konała. A teraz jest pas granitowy. Nie nastał czas co mógł określić martwe ciała, Choćby jednym oddzielnym słowem. A w wiecznym ogniu - ten czołg płonący. Zwęglone rosyjskie chaty i śmierć ognista Woroneża. Tam Berlin w gruzach ginący I spopielała serce żołnierza. Nad wspólną mogiła mało kto modły odprawia, Przyjdą ludzie, pomilczą odejdą. Na wspólnych mogiłach krzyży się nie staw Ale czy bez nich jest lżej nam?..
© Roman Gorzelski. Tłumaczenie, 1981