Nie ma mnie, porzuciłem już Rosję!
Moje panny chodzą pochlipując!
Roztrwoniłem wszelkie animozje:
Po Elizejskich Polach wędruję.
Ktoś rzeki wśród straganów pełnych pieśni:
- Był odmieniec z niego w każdym calu,
Niech swe dziwne i obce nam pieśni
Śpiewa tam o ich złotym Wersalu.
I słyszę jak ktoś mówi półszeptem:
- To nie on, tamten uciekł, zapytaj!
To nie jest ten sfrustrowany sceptyk,
Który wrogie gazety wciąż czytał.
A koleżka, co był w Magadanie,
Mój brat krwi z czasów ostatniej wojny,
Mówi, że piszę do niego: „Wania,
Smutno mi. a więc przyjedź tu do mnie.
Ja naprawdę do kraju chcę wrócić,
Płaczę wciąż i na jakiś cud czekam..."
Lecz ojczyzny ja nigdy nie rzucę,
A dlatego, że stąd... nie uciekłem!
Kto pochopnie uwierzył w tę plotkę.
Temu dalszy ciąg dopisze kino:
Miej swój happy end, ciężki idioto,
Szykuj nalot na San Bernardino!..
|