I rozeszły się nagle drogi:
Jeden na północ, drugi na zachód spieszy.
Smutno mi, gdy i mnie porzuca drogi,
Z przyjaciół najlepszy.
Odszedł - mówią, niewielka strata
Dla wielu ludzi.
Dla mnie to jakby pożegnanie z bratem,
To przestrach budzi.
Po pewnym czasie - pech za pechem,
Ha passa, czarna seria.
Samo zmartwienie nie jest grzechem,
Lecz nim się staje - bez przyjaciela.
Odszedł - mówią, niewielka strata
Dla wielu ludzi.
Dla mnie to jakby pożegnanie z bratem,
To przestrach budzi.
A gdy przyjaciel mój wróci
I powie: spór był pomyłką...
Na to co było spojrzenie rzucę
I się uśmiechnę tylko.
Odszedł - mówią, niewielka strata
Dla wielu ludzi.
Dla mnie to jakby pożegnanie z bratem,
To przestrach budzi.
|