Naprzód rwę, dech mi uwiązł w szyi
i wczorajszy powtarza się los:
otoczyli mnie znów, otoczyli,
gonią ludzie nas, śmiejąc się w głos.
Wśród konarów już strzelby błyskają:
tam myśliwi skryli się w cień.
W śniegu już wilki się miotają,
przeznaczone na żywy ich cel.
Trwa polowanie, trwa na wilki polowanie,
na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Słychać myśliwych krzyk i sfory ujadanie:
czerwona linia, za nią w śniegu ślady krwi.
Nieuczciwą grę toczą z wilkami,
ale nawet nie zadrży im dłoń.
Ogrodzili nas chorągiewkami,
bez wahania celują nam w skroń.
Wilk nie może naruszyć tradycji,
od szczeniaka już ślepy tak jest.
Wyssaliśmy wraz z mlekiem wilczycy,
że tej linii nie wolno nam przejść.
Trwa polowanie, trwa na wilki polowanie,
na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Słychać myśliwych krzyk i sfory ujadanie:
czerwona linia, za nią w śniegu ślady krwi.
Nasze nogi i szczęki są mocne,
więc przywódco, wyjaśnij choć raz,
czemu szczuci, czekamy na odstrzał,
miast przeskoczyć ów szmat czerwonych pas?
Wilk nie może postąpić inaczej
i mój koniec zbliża się już.
Człowiek, któremu mnie los przeznaczył
już się zaśmiał i broń w górę wzniósł.
Trwa polowanie, trwa na wilki polowanie,
na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Słychać myśliwych krzyk i sfory ujadanie:
czerwona linia, za nią w śniegu ślady krwi.
Lecz ja się z tej obławy wyrwałem,
ponad sznur życia instynkt mnie gnał.
Tam z radością zza pleców słuchałem,
jak zdumiony krzyk myśliwych brzmiał.
Naprzód rwę, dech mi uwiązł w szyi,
lecz wczorajszy los nie wróci się.
Otoczyli mnie znów, otoczyli,
ale więcej nie dorwą już mnie!
Trwa polowanie, trwa na wilki polowanie,
na drapieżniki, co w rozpaczy szczerzą kły.
Słychać myśliwych krzyk i sfory ujadanie:
czerwona linia, za nią w śniegu ślady krwi.
|