Czemu nie rzuciłaś, Mario, się w rzeki toń, w rzeki toń,
Jak umiałaś, Mario, znieść, taką mękę,
Kiedy powołano go pod broń, go pod broń,
Gdy odchodził miły twój na żołnierkę?!
Ja wymyję łzami dom aż po sień, aż po sień,
I nie wejdzie więcej nikt już do środka.
Tam, gdzie staw, jak wierzba, skłonię się, schylę się
Może woda powie mi, co cię spotka.
Trawa tu bez ciebie łamie się, łamie się,
Tak bez ciebie tutaj źle, wicher wieje,
A żołnierski los niełatwy jest, straszny jest,
Jeśli kula trafi cię, oszaleję!
Wypatrywać będę cię pośród pól, pośród pól,
I weselny wianek swój splotę z róż,
I zachować zdołam warkocz swój, warkocz swój,
Do podłogi długi aż, siwy już...
Biorą znów obrączkę mą, wróżą mi wieści złe,
Z korowodu krzyczą mi: „Bój się, bój!”
Niech życzenia me spełnią się, spełnią się,
Niech o brzasku wróci tu luby mój!
Miły mój, ty do mnie wróć. Czuły gest, czuły gest,
I, jak dawniej, słowo czułe dla mnie miej.
Narzeczonej los niełatwy jest, straszny jest,
Czarny staw, Marysiu, już czeka cię!..
|