Tak od wieków na świecie przyjęło się już:
W cieple, ciszy, spokoju chce każdy mieć dom.
Czemu zatem te ptaki tam lecą, gdzie mróz,
Jeśli winny do ciepłych udawać się stron?
Splendor, chwała - nic dla nich nie znaczą,
Lecz wysiłek ich musi mieć kres,
I w nagrodę za lot swój zobaczą
Kraj bez granic, bez trwogi, i łez.
A dlaczego nam znudził się ciepły nasz kąt?
Czemu nagle przed siebie pognało coś nas?
Może droga w nieznane to tylko nasz błąd,
Skoro żaden w nagrodę nie urzekł nas blask...
Mewy, jak błyskawice, na niebie,
A my pustką karmimy je z rąk,
Lecz po latach milczenia i gniewu
Dźwięk na pewno rozlegnie się stąd.
Białe sny nam wywróżą i drogę i cel,
Inne barwy śnieg przykrył, i pada już rok...
Oślepiła nas dawno ta światłość i biel,
Ale cal czarnej ziemi przywróci nam wzrok.
Nie zagrozi nam zmowa milczenia,
Nasze lęki przepadną jak cień,
I nagrodą za noce cierpienia
Będzie wieczny polarny dzień.
Wolna Północ jest całkiem jak miasto bez bram,
Śnieg bez błota, jak życie bez kłamstwa i zła.
Ptaki źrenic przez noc nie wydziobią tu nam,
Bo od wieków nie zjawił się tu żaden ptak.
Kto nie słuchał złych proroctw i przestróg,
Trwał i czekał, gdy ogień już zgasł,
Ten w nagrodę za życie w tym zmierzchu
Spotka kogoś wśród lawin i zasp...
|