Tak od wieków na świecie przyjęło się już: W cieple, ciszy, spokoju chce każdy mieć dom. Czemu zatem te ptaki tam lecą, gdzie mróz, Jeśli winny do ciepłych udawać się stron? Splendor, chwała - nic dla nich nie znaczą, Lecz wysiłek ich musi mieć kres, I w nagrodę za lot swój zobaczą Kraj bez granic, bez trwogi, i łez. A dlaczego nam znudził się ciepły nasz kąt? Czemu nagle przed siebie pognało coś nas? Może droga w nieznane to tylko nasz błąd, Skoro żaden w nagrodę nie urzekł nas blask... Mewy, jak błyskawice, na niebie, A my pustką karmimy je z rąk, Lecz po latach milczenia i gniewu Dźwięk na pewno rozlegnie się stąd. Białe sny nam wywróżą i drogę i cel, Inne barwy śnieg przykrył, i pada już rok... Oślepiła nas dawno ta światłość i biel, Ale cal czarnej ziemi przywróci nam wzrok. Nie zagrozi nam zmowa milczenia, Nasze lęki przepadną jak cień, I nagrodą za noce cierpienia Będzie wieczny polarny dzień. Wolna Północ jest całkiem jak miasto bez bram, Śnieg bez błota, jak życie bez kłamstwa i zła. Ptaki źrenic przez noc nie wydziobią tu nam, Bo od wieków nie zjawił się tu żaden ptak. Kto nie słuchał złych proroctw i przestróg, Trwał i czekał, gdy ogień już zgasł, Ten w nagrodę za życie w tym zmierzchu Spotka kogoś wśród lawin i zasp...
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2011