Wokół biesy się panoszą.
Jeszcze nalej! Otrzyj łzy!
Biesy garnitury noszą
I w uśmiechu szczerzą kły.
Gdzie, przeżywszy chwile grozy,
Zobaczymy śniegu biel?
Gdzie te biesy nas wywiozą
I do jakich zamkną cel...
Cóż nam teraz pozostaje?
Machnąć ręką jeszcze raz?
Przyjacielu, słyszysz, nalej!
Nie rozpieszcza życie nas.
Czy uwierzyć znowu w baśnie?
Czy ku niebu dłonie wznieść?
Ejże, słońce, zaświeć jaśniej!
Panie, nad mą duszą świeć...
|