Od kilku dni trwa silny sztorm
I fale piasku szwy łatają,
A ja na morską patrzę toń,
Jak fale ku brzegowi mkną...
I zaraz potem umierają.
Współczuję falom, ale się
Nie angażuję w ową grę.
Przed śmiercią je upiększa los
I płynąć w dal im nakazuje,
Jakby je jakiś wzywał głos,
Płyną ku brzegom, ale cios,
Okrutny cios je powstrzymuje.
Współczuję falom, ale się
Nie angażuję w ową grę.
Słyszę wyraźnie jęk i płacz -
Fale przed śmiercią krzyczą w biegu
Nie potrafiły w miejscu stać,
Przed siebie dzielnie chciały gnać
Po to, by rozbić się na brzegu.
Współczuję falom, ale się
Nie angażuję w ową grę.
Wiatr znowu fale goni w dal,
Zamienia je w spienione grzywy.
Krótkie jest życie morskich fal,
Niczym zdradliwy w plecy strzał,
Ktoś nagle żywot ich przerywa.
Współczuję falom, ale się
Nie angażuję w ową grę.
Lecz moja kolej, przyjdzie też,
Na skraj przepaści mnie już pchają,
Głos dziwny szepcze: “Rozbieg bierz!
Nie umkniesz śmierci, dobrze wiesz,
I zginiesz tak, jak morska fala.
Będą ci współczuć, tyle że
Nie angażując się w tę grę”.
Na brzegu większość ludzi tkwi
I z obojętną patrzy miną,
Jak inni walczą niczym lwy,
Jak nad przepaścią stoją i
Osamotnieni w walce giną.
Współczują innym, tyle że
Nie angażują się w tę grę.
Lecz pośród warstw podwodnych skał,
Tam, gdzie i światło w mroku tonie,
Narodzi się, przemierzy dal
Najpotężniejsza z morskich fal,
I, niczym kat, co wbił na pal,
Obserwatorów w mig pochłonie.
Będę im współczuć, tyle że
Nie angażując się w tę grę.
|