Szykują już sale Policje, szpitale. Doprawdy tak łatwo tam trafić. A biesy paryskie Umieją nie wszystko, Lecz zwodzić naprawdę potrafią. Z rozpaczy płakać mi się chce, Gdy wspomnę tamten wieczór: Francuski diabeł kusił mnie I gonił mnie ze świecą. Podawał wódkę, szeptał: “Pij... Posłuchaj mej gitary!” W rosyjskich knajpach szklanki bił Wśród Węgrów i Bułgarów. A ja wzdychałem i co sił Szukałem lasu, wody, Lecz to francuski diabeł był, Nie lubił więc przyrody. Przyjaciel mój w ruletkę grał, Podliczał kelner ceny A diabeł upić nas wciąż chciał I wódki lał strumienie. A mój przyjaciel-geniusz, zuch, Szaleniec i włóczęga, - Gdy trochę choć wytrzeźwieć mógł, To po rewolwer sięgał. Pod prysznic wchodził, no i cóż... Znikała wszelka niemoc, I bies rosyjskich naszych dusz Doprawdy zgubić nie mógł. A mój przyjaciel talent miał (A talent to dar Boga) Do ręki znów kieliszek bral I głośno krzyczał “W drogę!” O, jego trudno było zwieść, Oszukać trudno nawet, Choć w duszę mu próbował wleźć Uparty bardzo diabeł. Litrami wódka ciekła znów, A lokal wciąż był czynny. I wysłuchali naszych słów I winni, i niewinni. Zapłaty chyba nastał czas, Mieliśmy skończyć marnie. Szpitale opłakały nas, Płakali też żandarmi. Do złej nas diabeł wciągał gry, Do rąk nam wpychał szklanki, Błyszczały na podłodze łzy, A w nich pływały franki. Cyganie rozwijali szal, Na skrzypcach smętnie grali, Wlewali smutek w nas i żal, Aż gorzko było z żalu. Uszami wódka ciekła już, Zaczęły się katusze, Lecz skrzypce wszystko, niczym nóż, Z powrotem pchały w dusze. Ormianie kawior jedli gdzieś, Pierścienie rozrzucali, A mój przyjaciel wypiął pierś I z pistoletu palił. Nabrzmiały żyły i we krwi Zaczęło już coś pluskać. A diabeł siedział vis-à-vis I śmiał się po francusku. Cóż znaczy szczęście - krótki czar! A życie - głupi kawał! Przyjaciel mój pieniądze darł, Rozrzucał i rozdawał. Szykują już sale Policje, szpitale. Doprawdy tak łatwo tam trafić. A biesy paryskie Umieją nie wszystko, Lecz zwodzić niestety potrafią.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994
© Bartosz Kalinowski. Wykonanie, 2010