Na blaty od stołów zamienia się drzwi, Obrusy gotowe, harmonia już gra. A noce są krótkie, więc dłużą się dni, Lecz wszystko od dawna jest jasne i tak. Na ulicach jak dawniej, przed wojną, latarnie się palą, I jeńców przez miasto prowadzą, sprawdzając ich stan, Lecz jeszcze pośmiertnie żołnierzom przyznają, przyznają medale, Bo jeszcze niejeden nie zdoła wyleczyć się z ran. Już zdobyte sztandary się do defilady szykuje, Plac Czerwony do święta gotowy jak parkiet już lśni, Lecz nadal na zachód dowództwo dywizje, dywizje kieruje, I jeszcze niestety niemało przeleje się krwi. Nikt wyznać miłości nie zdążył na czas, I nagle tak wiele przybyło nam wdów. Płomyczek radości zakopcił i zgasł, Lecz teraz na pewno zapali się znów. Ktoś już paski z papieru odkleja i story już ściąga, Z zaciemnieniem już koniec. Nie zbudzi nas więcej świst kul. A żołnierz na froncie z dziurawej menażki spirytus pociąga - Tak łatwiej się znosi i strach, i cierpienie, i ból. Już się spokój i radość na twarzach zmęczonych malują, Okopconym ikonom przywraca już ktoś dawny blask, Lecz z krzyżem czerwonym pociągi na wschód się bez przerwy kierują, Choć radio nam wmawia, że nie ponosimy już strat. W ogrodach i parkach zakwitły już bzy, I w słońcu majowym wygrzewa się świat, I wkrótce szczęśliwe nam przyśnią się sny W nagrodę za lata wyrzeczeń i strat. By obwieścić zwycięstwo, syreny zostaną włączone, I spiker wzruszony przez radio powtórzy tę wieść, Lecz jeszcze niejeden kapitan zostanie, zostanie majorem, I kula zbłąkana swym lotem przyniesie mu śmierć. Z medalami na piersi już żołnierz do zdjęcia pozuje, Z obiektywu fotograf zgarbiony wyciera już kurz, Lecz nadal na zachód dowództwo dywizje, dywizje kieruje. A nam się zdawało, że wojna skończyła się już.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994