Kiedy ostatnie z moich pieśni przebrzmią,
Nie wiem, czy z życia będę rad, czy nierad,
I tylko jedno, jedno wiem na pewno:
Wiem, że nie będę wtedy chciał umierać.
Gdy na łańcuchu ze szczerego złota
Przyjdzie mi siedzieć w lazurowej dali,
Usłyszę nagle, jak w dębowe wrota
Ktoś późną nocą rozpaczliwie wali.
Poznam sylwetkę bliską i znajomą,
Choć w odpowiedzi nie usłyszę głosu...
Za ogrodzeniem przemkną po kryjomu
Splecione w warkocz długie jasne włosy...
Porwę na strzępy srebrną swą obrożę,
Przegryzę łańcuch, łzy w pośpiechu otrę,
Przez płot przeskoczę. Drutem, niczym nożem,
Skaleczę dłonie. I wybiegnę w otchłań!
|