- Szeregowy Borysew! - Tak? - Szybko mów jak było!
- Więc trzymałem się z ostatnich sił,
Padał deszcz, była noc, służba wciąż się nie kończyła...
Daję słowo! Nie wiedziałem kto to był.
Gdy zapytałem: „Stój! Kto idzie?!" - on się śmiał.
Strzeliłem w górę, a on krzyknął: „Kończ ten bal!"
Więc bez dyskusji, zbędnych pytań, pustych fraz,
Splunąłem tylko i strzeliłem prosto w twarz.
- Szeregowy Borysew! Coś wam chyba się przyśniło...
Poznałbyś go bracie na sto mil!
- Padał deszcz, opadła mgła, noc okropnie ciemna była,
Więc nie mogłem wiedzieć kto to był.
Gdy zapytałem: „Stój! Kto idzie?!" - on się śmiał.
Strzeliłem w górę, a on krzyknął: „Kończ ten bal!"
Więc bez dyskusji, zbędnych pytań, pustych fraz,
Splunąłem tylko i strzeliłem prosto w twarz.
- Ech, Borysew!, - Znowu sędzia męczy mnie i pyta,
Powinniście pod trybunał iść!
Ja na warcie stałem, była mgła niesamowita,
„Stój! Kto idzie?!" - mówię, a tam nic.
Gdy zapytałem: „Stój! Kto idzie?!" - on się śmiał.
Strzeliłem w górę, a on krzyknął: „Kończ ten bal!"
Więc bez dyskusji, zbędnych pytań, pustych fraz,
Splunąłem tylko i strzeliłem prosto w twarz.
Minął rok, lecz ja nie szybko krzywdy zapominam -
Był w kopalni między nami spór,
I nie wyszła nam rozmowa, nie wiem z czyjej winy,
Może nam przeszkadzał młotów stuk
Gdy powiedziałem mu: „Ją zostaw!" - on się śmiał.
Gdy uderzyłem, krótko krzyknął: „Kończ ten bal!"
Więc bez dyskusji, zresztą wściekły byłem już,
Splunąłem tylko i bez słowa wbiłem nóż.
Miałem szczęście, że pozostał on przy życiu.
A w tę noc trzymałem się z ostatnich sił.
Padał deszcz i było ciemno, nie wierzycie?
Daję słowo! Nie wiedziałem kto to był!
Przecież gdy zapytałem: „Stój! Kto idzie?!" - on się śmiał.
Czyż nie tak? Strzeliłem w górę, a on krzyknął: „Kończ ten bal!"
Więc bez dyskusji, zbędnych pytań, pustych fraz,
Splunąłem tylko i strzeliłem prosto w twarz.
|