Nie wypiliśmy wtedy dużo moim zdaniem. Słowo honoru! Wcale nie kłamię! Gdyby do wódki lali nie spirytus, To nawet więcej bym wtedy wypił. ...Najpierw piliśmy w sklepie prosto przy stoisku - To chyba była butelka czystej. Na ławce w parku wypiliśmy bełta, Co było dalej już nie pamiętam. To nic dziwnego, przecież na czczo z gwinta piłem, Ale świadomy i trzeźwy byłem. Lecz gdy milicję wezwali ludzie, To już porządnie mieliśmy w czubie. Trzeciego kumpla dobraliśmy gdzieś na silę - No tu się zgodzę - to błędem było. A że milicję nazwaliśmy „gliną", To wszystko przez to czerwone wino. A pan w mundurze nie powiedział wtedy wiele: „Proszę się rozejść, obywatele!" Z jego apelem z miejsca się zgodziłem, I się rozszedłem. I rozchodziłem. Poniosę karę, jeśli źle się zachowałem, Ale nikogo nie obrażałem! Upadłem nie dlatego, że wypiłem, Ale dlatego, że słaby byłem. ...Tego, co powiem nie notujcie w protokole - Czego od dziecka nas uczą w szkole? Że społeczeństwo nas ukarze samo. To całkiem słuszne. Z tym się zgadzamy. Sierioża rano się obudzi, też wam powie (A to naprawdę niegłupi człowiek), Że jeśli społeczeństwo ma nas skarać, Wy nie musicie się teraz starać. Nie myślcie tylko, że Sierioża nasz jest głuchy, On was uważnie i pilnie słucha. A nic nie mówi, bo jest zawstydzony, Zdenerwowany i oburzony. Nie zamykajcie, proszę, dzieci mamy małe! On mieszka w centrum, ja jeszcze dalej! A... już i tak autobus nasz odjechał, Metro zamknięte, postój daleko. To takie miłe, że tu o nas wszyscy dbają: Wszędzie nas wożą, odprowadzają! I jutro rano, kiedy trzeba będzie wstawać, Sierżant nas zbudzi - poważna sprawa! I wiesz, Sierioża, rano, jak już się zbudzimy, W sklepie na rogu kupimy wino. Słyszysz, Sierioża, rubla uchowałem! No śpij, biedaku, co ci zostało!
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994