Ach jak dobrze mi szło! I jak nagle się wszystko skończyło.
Przegapiłem okazję i zyskać nie mogłem już nic.
Widać taki mój los, tak się jakoś po prostu złożyło,
I na inne przestworza niewidzialna powiodła mnie nić.
Banalne prawdy książki głosić mają,
Ku nowym idą ludzie krok po kroku.
Prorokiem nie jest nikt we własnym kraju,
Lecz w innych krajach również brak proroków.
Pozbawili mnie szans, ale cieszy mnie to, że mą dolę
Wzięli ci, którym sam swe udziały przekazałbym w mig.
Parkiet skrzypi i lśni, kilka razy się już poślizgnąłem,
Szybko wchodzę po schodach na górę, a stamtąd na strych.
Zmarł Zaratustra i nie zmartwychwstaje,
Odszedł Mahomet. I w tym cały szkopuł.
Prorokiem nie jest nikt we własnym kraju,
Lecz w innych krajach również brak proroków.
A na dole w salonie ktoś mówi: Jak dobrze, że wyszedł.
Teraz lepiej nam pójdzie, bo zamknął za sobą już drzwi".
Gdzieś w oddali za domem, gdzie las, rżenie koni mych słyszę.
Zdzieram płachty z obrazów i palce kaleczę do krwi.
Ściągnąłem płachtę - portret czyjś ujrzałem.
I rzekł ów portret smutno, z łezką w oku:
„Prorokiem nie jest nikt we własnym kraju,
Lecz w innych krajach również brak proroków".
Mknie galopem mój koń, noc nas w jedną figurę złączyła,
W oczy wieje mi wiatr, ale z tropu nie zdoła mnie zbić.
Ach jak dobrze mi szło! I jak nagle się wszystko skończyło.
I na inne przestworza niewidzialna powiodła mnie nić.
Podkowy dzwonią, koń mój nie przystaje.
Wyraźnie w nocy wystukują kroki:
Prorokiem nie jest nikt we własnym kraju,
Lecz w innych krajach również brak proroków.
|