Przed naszą erą ludzie byli okrzesani,
Potem bandytów nazywano piratami, -
Rój flibustierów statki słał na dno.
Teraz Poniża
I wiecznie im ubliża
Byle kto.
Bandyta bliźnich swych miłuje wprost szalenie,
I jeśli bliźni nazbyt ciężkie ma kieszenie,
Bandycie w oku się zakręci łza, -
Gdy dobrze Trafi,
To ulżyć mu potrafi
W try miga.
A jeśli bliźni zaczynają się sprzeciwiać,
Wpadać w panikę, denerwować, albo zgrywać, -
Wtedy bandyta robi oczy w słup:
I celnie Mierzy -
I miast bliźniego leży
Zimny trup.
Nikt nie docenia ich, choć muszą się narażać, -
Czasem ich nawet bezpodstawnie się obraża, -
I ledwie nie w swój rewir zrobią krok,
„Bandyta!“ - Wrzeszczą,
I zaraz do aresztu
Pchają go.
Choć w społeczeństwie roi się od pasożytów,
Nie wiedzieć czemu, wszyscy boją się bandytów,
Rzec by się chciało: „Boże, co tu kryć,
Gdy braknie Chłeba,
To także przecież trzeba
Z czegoś zyć.“
|