Michaiłowi Szemiakinowi, którego przyjacielem miałem szczęście zostać
Gdy spragniony, albo głodny
O czyjś bar zahaczysz,
Pomyśl czasem o Wołodii:
Gdzie jest twój przyjaciel...
Choćby przyszło żyć niezgodnie,
Pobić się, pogniewać, -
Nie zapomnij, że Wołodia
Bratem był dla ciebie.
Baby lament nie pomoże,
Smutku nie ukoi, -
A Wołodia już być może -
„Szukaj wiatru w polu...“
M. Chemiakin - brzmi gorzej niż Szemiakin, -
Dlatego francuskiego nie ucz się!...
Jaki cudowny zapach miały maki,
Z których lekarze przyrządzili śmierć.
Miszka! Bracie! Słyszysz, Miszka?!
Niech nas strzeli grom! -
Jeszcze sobie, mój braciszku,
Po-gi-viom!
|