Na szpitalnej białej ścianie jakichś mężczyzn powiesili -
W okularach, i z bródkami, w garniturach - pełen szyk.
Wszyscy byli uczonymi, wszyscy kiedyś coś odkryli, -
I gdy na nich popatrzyłem, na mych ustach zamarł krzyk.
Ktoś powiedział: „Ciężki stan“.
I napisał coś starannie, -
I ze ściany spojrzał na mnie
Bardzo miły starszy pan.
To jest sala, a nie cela,
Zamiast pryczy łóżko mam,
I nie będzie oskarżenia,
Lecz receptę da mi pan.
Choć mnie całe ciało boli, podtrzymują mnie na duchu
Ci ze ściany, jakby chcieli mi powiedzieć: „Wielka rzecz!“
Miły facet - Sklifosowski - założyciel instytutu
I porządny człowiek Botkin - od żółtaczki wielki spec.
Tę okropnie głupią grę
Trzeba znosić jak najdłużej -
Jak się doktor na mnie wkurzy,
To do czubków zamknie mnie.
A u czubków - pełna gala
I swoboda - tylko żyć!
Możesz zostać generałem,
Możesz koniem jego być!
Jestem zdrowy i normalny. Proszę, wierzcie mi na słowo,
Ale pewne wątpliwości mam od dawna: bądź co bądź,
Gdyby leczył się Kaszczenko u chirurga Pirogowa,
To Pirogow bez powodu by Kaszczenki nie chciał ciąć.
Doktor bardzo sprytny jest -
Wzrokiem mnie uważnie bada.
„Owszem, ale ta zasada
W drugą stronę działa też.
Łóżka w rzędzie równo stoją,
Obchód robią skoro świt.
Wytypują - paranoik, -
I nie sprawdza tego nikt!“
Dobrze chociaż, że uczonych na tej ścianie powiesili, -
Gdyby zaszła za daleko ta okropnie głupia gra,
I Wiszniewski, i Burdenko pewnie by mnie obronili,
Mówiąc: „On jest całkiem zdrowy, tylko duszę chorą ma!
Straszny mnie ogarnął gniew:
„Mam rodzinę zdrową prawie,
Choć wygląda głupio szwagier,
Ale to nie moja krew!
Proszę, powiedz mi, doktorze,
Zdradź mi ten swój chytry plan:
Czy przeczytasz mi diagnozę,
Czy na wyrok czekać mam?“
Sanitariusz i lekarze zawstydzili się okropnie,
I uczeni na portretach nagle w ziemię wbili wzrok,
Tylko Botkin (od żółtaczki) patrzył trzeźwo i roztropnie -
Od tragedii lub wolności widać stałem już o krok.
Zaskrzypiały znowu drzwi,
Doktor szeptem coś obliczył, -
On na pewno dobrze życzył,
Szkoda tylko, że nie mi.
Pielęgniarka z igłą stoi,
Na portrecie Botkin zbladł,
Ma diagnoza - paranoja,
Jednym słowem: parę lat!
|