W milicyjnej stajni Siwka ujeździli, Nagrodzili batem, po czym w obcy świat Na daleką Północ Siwka zapędzili, Żeby przepracował ładnych parę lat. Kiedy noc zaczyna się, Siwek głośno los swój klnie. Za polarnym kołem noce są ponure, Lecz na szczęście Siwek w jedną z nich Znalazł przyjaciela o imieniu Burek, - Z nim przeklinał los swój aż po świt. Kiedy noc zaczyna się, Siwek z Burkiem los swój klnie. Siwek do roboty, aż po siódme poty, Bo za dwóch pracował dzielny koń. Wreszcie Burek z nudów, albo i z tęsknoty Znalazł przyjaciela i pomocną dłoń. Kiedy noc zaczyna się, Burek z innym los swój klnie. Koń ma bez wątpienia w sobie coś z człowieka, - Siwek długo myślał, aż na pomysł wpadł, - Burek z przyjacielem przepadł gdzieś na wieki, No a Siwek za to na katordze padł. Znowu noc zaczyna się, Szkoda Siwka. Skończył ile.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994