Znów tonę w smutku i w rozpaczy, Bo stale zdaje mi się, że Gdzie indziej żyje się inaczej, - A ja w bezbarwnym życiu tkwię. Podając argumenty ważkie, Dziwny mi jakiś mówi glos: „Tu są remisy i porażki, Tam zwycięstwami sypie los. Przez całe lata na coś czekasz I wiecznie zdążyć dokądś chcesz, Tracisz entuzjazm, czas ucieka, - I wkrótce talent stracisz też! Jak dym ulatnia się twój spokój, To, co posiadasz, rzucasz w kąt, - W twojej ojczyźnie nie ma wzlotów, A tam, gdzie nie ma ciebie, - są!“ Chyba tym słowom wiarę daję, Ale mi bliskich moich żal, Więc się na razie nie przyznaję, Że chciałbym w mglistą uciec dal. Wcale nie czekam na oklaski, Ale mi szczerze mówiąc wstyd, Że z kraju, w którym słońce zgasło, Obcy mnie teraz wabi świt... Choćby nazwano mnie przestępcą, To proste jak dwa razy dwa: Tutaj jest tylko egzystencja, A tam prawdziwe życie trwa!... Wreszcie uległem słowom złotym. Poznałem zagadkowe „tam“, Tyle że wrócić chcę z powrotem, Gotów u starych skomleć bram.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994