Znów tonę w smutku i w rozpaczy,
Bo stale zdaje mi się, że
Gdzie indziej żyje się inaczej, -
A ja w bezbarwnym życiu tkwię.
Podając argumenty ważkie,
Dziwny mi jakiś mówi glos:
„Tu są remisy i porażki,
Tam zwycięstwami sypie los.
Przez całe lata na coś czekasz
I wiecznie zdążyć dokądś chcesz,
Tracisz entuzjazm, czas ucieka, -
I wkrótce talent stracisz też!
Jak dym ulatnia się twój spokój,
To, co posiadasz, rzucasz w kąt, -
W twojej ojczyźnie nie ma wzlotów,
A tam, gdzie nie ma ciebie, - są!“
Chyba tym słowom wiarę daję,
Ale mi bliskich moich żal,
Więc się na razie nie przyznaję,
Że chciałbym w mglistą uciec dal.
Wcale nie czekam na oklaski,
Ale mi szczerze mówiąc wstyd,
Że z kraju, w którym słońce zgasło,
Obcy mnie teraz wabi świt...
Choćby nazwano mnie przestępcą,
To proste jak dwa razy dwa:
Tutaj jest tylko egzystencja,
A tam prawdziwe życie trwa!...
Wreszcie uległem słowom złotym.
Poznałem zagadkowe „tam“,
Tyle że wrócić chcę z powrotem,
Gotów u starych skomleć bram.
|