Powiedzieli chłopacy, że po łupy idziemy,
Że w bogatej dzielnicy szykuje się skok, -
Jeśli wszystko wypali, kupę forsy zgarniemy,
Potem za te pieniądze można żyć cały rok.
Ale ludzie co noc Zamykają swe drzwi
Żeby znów skoro świt Iść do pracy, -
Więc niech miasto już śpi
I niech coś mu się śni, -
Przecież skoku mi nikt
Nie wybaczy.
A chłopacy mówili, że tam mieszka aktorka.
Że ma kopę brylantów, forsa trzyma się jej, -
Bez ryzyka to wszystko zwiniemy do worka, -
Można za te pieniądze zabalować, że hej!
Lecz artystka co noc Też zamyka swe drzwi,
Żeby znów skoro świt Iść do pracy, -
Więc niech lepiej już śpi,
I niech coś jej się śni, -
Przecież skoku mi nikt
Nie wybaczy.
Miszka mówił: "Ta baba
w domu forsę odkłada!"
"Zwykła bzdura! Artystów nie rozpieszcza Kraj Rad..."
"Lecz ugania się za nią
podpułkownik czy major..."
No i na ten argument Miszka złapał mnie, gad.
Ale ludzie co noc Zumykają swe drzwi.
Żeby znów skoro świt Iść do pracy...
Trudno, przerwę ich sny
I wyważę im drzwi.
Chociaż skoku mi nikt
Nie wybaczy!
Miałem rację: ta babka
wcale nie jest bogata, -
Perły sztuczne i złoto, podpułkownik się zmył.
No a sama aktorka
przypomina upiorka, -
Teraz tak mi jej szkoda, że z rozpaczy bym wył!
Przecież ludzie co noc Zamykają swe drzwi,
Żeby znów skoro świt Iść do pracy, -
Więc niech miasto już śpi,
I niech coś mu się śni, -
Tego skoku mi nikt
Nie wybaczy!
|