Jak w pułapce się miotam, brakuje mi tchu, Wciąż powtarzam: „Do czego to doszło!", - Tyle naczyń i szklanek natłukłem w tym dniu, Ale szczęścia mi to nie przyniosło. Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj! Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj: Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar Nagłym ruchem! Wiem, rozumiem, że znowu wyjechać stąd chcesz, - Nie potrafisz inaczej. Tak żyjesz. Tylko tam, gdzie wędrówka i bieg ma swój kres, Tylko tam ptaki gniazda swe wiją. Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj! Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj: Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar Nagłym ruchem! Wcale mostów nie spalam, okrętów, i bram, - I w cierpliwość się mogę uzbroić, Ale chciałbym po prostu, by tu, a nie tam, Ratowało natchnienie mnie twoje. Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj! Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj: Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar Nagłym ruchem!
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1995