Jak w pułapce się miotam, brakuje mi tchu,
Wciąż powtarzam: „Do czego to doszło!", -
Tyle naczyń i szklanek natłukłem w tym dniu,
Ale szczęścia mi to nie przyniosło.
Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj!
Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj:
Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar
Nagłym ruchem!
Wiem, rozumiem, że znowu wyjechać stąd chcesz, -
Nie potrafisz inaczej. Tak żyjesz.
Tylko tam, gdzie wędrówka i bieg ma swój kres,
Tylko tam ptaki gniazda swe wiją.
Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj!
Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj:
Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar
Nagłym ruchem!
Wcale mostów nie spalam, okrętów, i bram, -
I w cierpliwość się mogę uzbroić,
Ale chciałbym po prostu, by tu, a nie tam,
Ratowało natchnienie mnie twoje.
Nie wyjeżdżaj! Nadzieję mi daj!
Szkło jest kruche, więc rady wysłuchaj:
Wznosząc toast, nie zbliżaj kielichów i czar
Nagłym ruchem!
|