Pocz¹tkiem by³o S³owo, w tym s³owie smutek brzmia³, - Planeta w twórczych mêkach siê rodzi³a, - Od l¹du oderwane wiatr kawa³ki w morze gna³ - I tym sposobem wyspy siê tworzy³y. Po œwiecie podró¿uj¹c bez masztu i bez flagi Przez wieki, i epoki, i przez miliony lat, Zmienia³a wyspa wygl¹d, krajobraz, obszar, wagê, Lecz l¹d jej sercu bliski by³ jak rodzony brat. Pocz¹tkiem by³o S³owo, przebrzmia³o jednak ju¿, Na Ziemi marynarze zamieszkali, I gdy na wyspy wbiegli, po³o¿one w sercach mórz, Statkami dla ozdoby je nazwali. Lecz brzeg uciekinierów uœciskiem twardym trzyma, I wyspy jeszcze wróc¹ do kontynentów bram, Bo zwyczaj i porz¹dek, tradycja, nastrój, klimat Na jednych i na drugich panuje taki sam. Czy zechce nam nauka wybaczyæ s³owa te, Czy w czymœ teoria nasza jej pomo¿e, - Lecz jeœli ju¿ ktoœ s³owo za pocz¹tek przyj¹æ chce, To s³owo to brzmi niew¹tpliwie: „morze".
       
© Marlena Zimna. T³umaczenie, 1995