Tym razem wstępów żadnych nie ogłoszę, -
Wyznam od razu tę, dość dziwną, wieść:
Wysoko postawieni ludzie proszą,
Żebym o wilkach im zaśpiewał pieśń...
Może nagranie ktoś fatalne miał,
Tego już zresztą nigdy się nie dowiem, -
Ale na pewno mnie posłuchać chciał
Jakiś wysoko postawiony człowiek.
W porze śniadania, albo i obiadu,
Na bok papierów odkładając zwój,
Cichutko, obawiając się sąsiadów,
Włączył kosztowny magnetofon swój.
Rozszyfrowując zachrypnięty krzyk, -
Dostał kasetę w opłakanym stanie -
Usłyszał kilkanaście pieśni mych, -
Na samym końcu było „Polowanie".
I przesłuchując jeszcze raz nagranie,
Z powodu złej jakości taśmy zły,
Słuchawkę wziął: „Autora „Polowania"
Do gabinetu przyprowadźcie mi!"
Nie pijąc dla odwagi gramów stu,
Nie rozmyślając, co się ze mną stanie,
Prosto od progu zaśpiewałem mu
To właśnie osławione „Polowanie".
Dzieci na pewno długo go prosiły,
Żeby przede mną wygląd groźny skrył,
Lecz niepotrzebnie, bo i tak był miły,
I nawet, gdy skończyłem, brawo bił.
Biorąc butelkę, którą chował gdzieś,
(Widać dla gości przeznaczoną tylko),
Nagłe wypalił: "To jest o mnie pieśń!
Pieśń o nas wszystkich, nie o jakichś wilkach!"
...No i co dalej? Już trzy lata znoszę
Dzień w dzień rozmowy: pięć, czasami sześć...
Wysoko postawieni ludzie proszą,
Żebym o wilkach im zaśpiewał pieśń.
|