Był raz sobie dobry dureń i marzyciel. Gdzie go tylko nie rzucało podłe życie! Aż raz wreszcie wydarzyło się coś - Do obcego go królestwa zawiódł los.   Łzy mu lecą, ale dobrze Tak durniowi, - Po coś się na koniu tyłem Usadowił! A-le du-reń! Widzi dureń, że się znalazł w szczerym polu, Patrzy: krzesła trzy z tabliczką w rzędzie stoją. Dojrzał pierwszy napis - "Gość", drugi - "Lord", No a trzeci napis brzmiał: "Carski tron".   Do pierwszego krzesła podbiegł, Jak szalony, Bo przebytą długą drogą Był zmęczony. A-le du-reń! Gdy zmęczony dureń pierwsze krzesło zajął, Z miejsca wina naznosili mu lokaje. Gdy ich ujrzał, zaraz mu przybyło sił, Elegancko się prowadził, jadł i pił.   Kiedy poczuł, ile ma W sobie siły, Siadł na krześle numer dwa Nasz dureń miły. A-le du-reń! I natychmiast jego dobroć gdzieś przepadła, Zaraz krzyczeć zaczął, drżący i pobladły: "O, wrogowie, drżyjcie, bo umrzecie dziś!" I na wojnę nawet zamiar miał iść.   Ale piął (ohydny świat!) Się do góry, - I na carskim tronie siadł Dobry dureń. A-le du-reń! Z miejsca pióro i pieczęcie gdzieś wyszukał, Z miejsca wrzeszczeć zaczął i nogami tupać: "Możesz księciem, możesz choć Bogiem być! Jeśli zechcę, w ciemnym lochu będziesz gnić!"   Jeśli ktoś by w chwili tej Siedział obok, To by z działań durnia się Uśmiał zdrowo. A-le du-reń! Lecz poczciwy był ten dureń i marzyciel, I podpisać dekret chciał o dobrobycie. Ale tego właśnie tron nie mógł znieść, - Zrzucił z siebie durnia hen, daleko gdzieś.   Kiedy dureń oczy przetarł I otworzył, Leżał w szopie swojej jak go Pan Bóg stworzył. A-le du-reń!
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 2014