Przeżyłem cały Boży dzień
Na tamtym świecie.
Spytałem, powróciwszy zeń:
„Czy umrzeć chcecie?”
Każdy powietrza wciągnął łyk
I stracił zapał.
Skoro umierać nie chce nikt,
To wasza strata.
Nie będę pytać drugi raz,
Zachwalać, błagać.
Nawiasem mówiąc, każdy z was
Tam by się nadał.
Dla mnie to wymarzony świat,
Więc za nim tęsknię.
Mógłbym tam spędzić tysiąc lat,
A nawet więcej.
I choć z natury jestem sam
Włóczęga, Cygan,
Za takie życie wszystko dam,
I wrócę chyba.
A więc pomyślcie póki czas,
Bo może warto, -
Jeżeli w sercu ogień zgasł,
To nie są żarty.
Tam w żyłach zawsze płynie krew
I tętni życiem.
Jeśli nie chcecie spieszyć się,
To nie musicie.
Na nic się tam nie przyda grosz,
To zbędny balast,
Za to wszystkiego będzie dość
Bez żadnych starań.
To jak wybrańców losu klan,
Szczęściarzy sekta.
Znowu pytanie zadam wam:
„Czy umrzeć chce ktoś?”
To nie zmącony niczym byt,
Do raju trasa.
Nawet umierać nie chce nikt,
Cóż to za czasy!
Może oświeciłby ktoś mnie,
Bo sam już nie wiem,
Który to dzisiaj mamy wiek?
I jaki sezon?
Traciłem pod nogami grunt
Nie dla zabawy.
Jeżeli chcecie wzniecić bunt,
To wasza sprawa.
Powiem wam jeszcze kilka zdań:
Za żadną cenę
Nie uwierzycie, ale tam
Pogrzebów nie ma.
Zarządcy też w porządku są -
To tęgie głowy.
A gdy ukarać kogoś’ chcą, -
Z powrotem do was.
Czemu patrzycie na mnie tak,
Jak na idiotę?
Jeśli wam argumentów brak,
To dajcie spokój.
Ten, który ze mną zechce iść,
Podrzemie chwilkę.
Przecież nie straci wcale nic,
A umrze tylko...
Czemu się każdy schował w kąt
I zamknął oczy?
Tam tych spotkacie, których stąd
Zabrano w nocy.
U nas Napoleon wasz
Nie mądrzy wcale.
Tam się od takich roi aż...
No co, mądrale?
Szybko się tam poprawi cham,
Ucichnie zamęt.
Tam jest ten z fajką... Jak mu tam?
Zawiodła pamięć...
Ospale, wolno płynie czas,
Gdzie zechcesz pójdziesz.
Czy jacyś Żydzi są wśród was?
Kto chciałby umrzeć?
Trafiłem na dwudziesty wiek?
A przecież Beria
W dwudziesty drugi wysłał mnie...
Pomyłka. Serwus!
|