Zostały za nami upadki i zmierzchy; już z górki.
No, choćby troszeczkę, no, choćby na moment się wzbić!
Tak chciałbym uwierzyć, że czerń marynarskiej mej kurtki
Pozwoli mi dzisiaj doczekać się wreszcie na świt.
Dziś rzekli publicznie: "Umrzyjcie, jak giną herosi!"
W porządku! Zobaczy się, jaki też będzie spraw tryb.
I tylko myślałem, zdobyczne wciąż ćmiąc papierosy:
- Radź sobie, jak umiesz ja muszę zobaczyć dziś świt.
Specjalna kompania, saperom honory
Niech z finką zza krzaków na plecy nie skacze mi nikt!
Wasz trud jest daremny! Ja nawet i z nożem na gardle
Choć przyjdzie mi umrzeć, nie umrę nim spojrzę na świt.
Skrwawiona kompania niech bez nas za linię się cofa,
Co było, nie ważne, a fort wysadzony to zysk.
Tak chciałbym uwierzyć, za nasza parszywa robota
Warn wszystkim pozwoli bezpiecznie spoglądać na świt.
|