Marnych artystów trzeba truć Prowincjonalną scenę rzuć Czy to jest teatr, pytam czy psychicznie chorych dom Prorocza wizja spełnia się Do wariatkowa wzięli mnie Mięciutkie ściany, okien brak a drzwi bez klamek są Na korytarzach świrów tłum W oczach agresja, w głowach szum Sanitariusze lubią bić lub zimną wodą zlać To medycyny nowy cud Terapia poprzez lęk i głód Z jedzenia okradają mnie boję się jeść i spać Dziś do czytania dali mi „Idiotę” Dostojewski drwi z normalnych ludzi zło jest złem, nie metaforą zła Gogola nie wspominam już Bo tutaj nie ma martwych dusz A każda żywa dusza na kaftanie numer ma Literatura testem jest Każdą reakcję, każdy gest Wyśledzą, zanotują jaki efekt impuls dał Ktoś w izolatce wali łbem O ścianę, krzycząc, że jest psem Pawłowa, pielęgniarki gryzł bo Nobla dostać chciał Dziś pan profesor wyznał mi Ja tracę zmysły, a czy ty „Lolitę” znasz? Do gabinetu w nocy musisz wpaść O Boże! Jest naprawdę źle Wolę cenzurze poddać się Nie leczą nieprawomyślności prochy ani maść Dlatego czytam zamiast śnić Analfabetą wtórnym być nie umiem choć z przypadków te najcięższe tylko znam Błagam ja, ze mną, dla was, was Puśćcie kto kogo, komu czas Do domu jego, jemu, nim nim się zabije sam
© Roman Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Roman Kołakowski. Wykonanie, ?