...Z tatą, mamą lat bez liku, na Arbacie, jeszcze jak, dziś w frontowym szpitalku, na łóżeczku i na wznak - bój za sławie, bój a Kławę, pielęgniarkę, niech ją czort, wszoral umarł sąsiad z prawej, choć ten z lewej śmierci wart. Ten mi kiedyś rzekł do słuchu, ten co z lewej, gadać mógł, - ejże, słuchaj no, mój zuchu, toż już nde masz obu nóg! Jakże, bracia? Toż po walce, nie łżę, skąd, przysięgam wam, "odetniemy tylko palce" - tak mi doktor mówił sam. Ale sąsiad ten co z lewej, wszystko w drwinę, wszystko w żart, nawet jeśli nocą bredził, to o nogach, niech go czort! Aż powiada mi: „nie wstaniesz... Gdzie tam tobie, chłopcze mój, z żoną iść na tańcowanie, ty w lusterko lepiej spójrz!" Gdybym nie był ja kaleką, proszę panów oraz pań, ja bym temu, który z lewej, za to draństwo przegryzł krtań - i błagam siostrę Kławę: powiedz, kimżem ja się stał?! Gdyby żył mój sąsiad z prawej, to bym całą prawdę znał...
© Krzysztof Sieniawski. Tłumaczenie, 1983