W konspiracji i w ukryciu, gardząc uciechami życia, Pod angielskim pseudonimem "Mr. John Lancaster Peck" Zawsze w białych rękawiczkach, - by nie zostawiać odcisków, - Żył w hotelu robotniczym imperialistyczny szpieg. John Lancaster, bez pomocy, przeprowadzał akcje w nocy, Aparatem na podczerwień robił zawsze z tuzin zdjęć. Później, po ich wywołaniu było wręcz nie do poznania Co cenimy i lubimy, czym kolektyw szczyci się. I tak, klub na ulicy Browarnej przypominał rupieciarnię, Nasz kochany główny rynek przypominał brudny skład, Na szpiegowskim mikrofilmie GUM wyglądał nieprzychylnie, I już wspomnieć nie wypada jak wyglądał teatr MCHAT. Lecz pracować bez podwładnych jest i nudno i niełatwo, Wróg pomyślał, wróg był cwany, wystawiwszy trefny czek, W zakamarkach restauracji, bawiącego na libacji, Spostrzegł Pana Jepifana i do niego przysiadł się. Jepifan wydał się sprytnym, na pieniądze bardzo chytrym Miary w piwie i w kobietach nie znał, ani nie chciał znać. Tak więc nowy ten kolega miał łącznikiem być dla szpiega, Może spotkać to każdego, kto za cudze lubi chlać. "Pan posłucha mnie uważnie: O piętnastej, obok łaźni, Może wcześniej, a może później stanie taxi numer trzy. Trzeba wsiąść, związać szofera, ogołocić go do zera, I poczekać aż o wszystkim opowiedzą w BBC. Proszę nie pić alkoholu, pójdzie pan do Metropolu, Tam zaczepi pana człowiek, z walizeczką, spyta się: "Nie skosztuje pan Czereśni?" Pan odpowie, że koniecznie, a wspomnianą walizeczkę Pan przyniesie później mnie". "Za to wszystko proszę pana - mówił on do Jepifana - Będzie forsa, dom w Chicago, wiele kobiet, drogich aut..." Nie miał jednak wróg pojęcia komu zlecił te zajęcia: Jepifan był kagiebistą, który służył już od lat. Nasz odważny mistrz wywiadu, nie doczekał do obiadu. Ach, jak bardzo się przeliczył, niezrównany Mr. Peck! Jest już unieszkodliwiony, ostrzyżony, osadzony, A w hotelu robotniczym mieszka dziś spokojny Grek.
© Stanisław Kamieński. Tłumaczenie, ?