Raz jedziesz w pociągu raz w auta siedzeniu
Lub wolisz po winie na nogach się przejść
Cóż... tkwimy w krąg w mechanicznym więzieniu
Więc ciężko jest ze starości dziś zejść
Ot i awaria - wpadł w drzewo karawan
Trzech wiozło chować jednego i hyc
Wszyscy kalecy - od lewa do prawa
Tylko zmarłemu nie stało się nic
Płaczki najęte płakały za forsę
Ksiądz zaś fałszował fałszywie jak mógł
Trębacz się mylił szmal licząc z przekąsem
Fałszywy nie był wyłącznie ów trup
Były kierownik choć złodziej najsroższy
Czoło zmarłego całował i pluł
Całował każdy a skromny nieboszczyk
Nie chciał całować żadnego z ich czół
Nagle grom z nieba piorunów watahy
Z niebios najgęstszy deszcz wnet zaczął lać
Wszyscy pobiegli pod płyty i dachy
Tylko zmarłemu nie chciało się wstać
Cóż jemu deszcze? On od nich nie umrze
Nie umrze i żywy - ciut zmoknie mu sierść
Ot nieboszczycy to są byli ludzie
Śmiali to ludzie - nie straszna im śmierć
Jak byś nie pędził i tak cię wyprzedzą
Dadzą ci metkę z napisem: per trup
Nic ci nie grozi - to wszyscy z nas wiedzą
Wówczas gdy wsuną cię w trumnie w twój grób
Można w samotny a można w zbiorowy
Martwych spółdzielnia nie dręczy psiamać
Inni zapłacą za spokój twej głowy
Byś wstać nie musiał za komorne dać
W królestwie cieni - w tej nacji tak srogiej
Brak niebezpieczeństw alarmów też brak
A u nas wszyscy chodzimy pod Bogiem
Tylko ci w trumnach nie muszą już tak
Słyszę wyrzuty: on zmarłych w krąg sławi!
Nie ja po prostu wyrażam myśl swą:
Wszystkich nas kiedyś ktoś zdusi i zdławi
No oprócz tych którzy w trumnach już tkwią
|