Ja proszę was To był mój czas Ech życie wśród gangsterów Zapalisz w mróz Idziesz na BUS I skubiesz pasażerów A na rozbój Zabierasz swój Pistolet lub kolegów By mieć tu zysk Łapiesz za pysk Pierwszego gościa z brzegu Jak śledzą plan Jak grożą nam To w mig się przenosimy Lecz bywa źle Dorwali mnie Jak w filmie posiedzimy Czuć kryminału kicia swąd Wyroku się nie bałem Lecz gdy zawieźli mnie pod sąd Się ciut zdenerwowałem Czemu łże stąd Narodowy sąd? Narodu brak na sali! Prokurator I sędzia czort Mnie zrazu obrażali Mówiłem prawdę cały czas A wyrok - oszukaniem Nie zgadzam się więc proszę was Z takim sformułowaniem Nie przeczę - winny byłem i Nie raz już siadywałem Lecz napisali że z ludźmi Się grubo obywałem Nieprawda! podejdź cicho - mów: Daj dwieście złotych panie I gdzie tu nóż? Rabunek?! cóż... Zmieniaj sformułowanie! Mównicy brak Ja rzekłbym tak: Rodzeni towarzysze! Za co wyrok Wy mi co krok Dawaliście po dysze Mnie każdy forsę dawał sam Bez łez czy groźby... powiem: Ogromnie ja dziękuję wam Za wszystko dobrym słowem I każdy człek - Bić brawo chcieć By musiał przez rozwagę Im cichym głosem chciałbym rzec: Dziękuję za uwagę No prawdę znasz - Nieprawdą grasz Że jestem sprytnym draniem! Jak ludziom mam dziś spojrzeć w twarz Z takim sformułowaniem?!
© Waldemar Bajak. Tłumaczenie, 2010