I cios i cios największa z kar
I znów cios w szczękę mą
Borys Butkiejev - Krasnodar
Prowadzi walkę tą
I w narożniku jestem już
On leje mnie wciąż tu
Przyznam się wam ja jestem tchórz
I nie mam w płucach tchu
I leże na deskach łeb boli mnie ech
A sędzia mnie już policzył do trzech
Przy siedmiu na deskach leżę
Widownia skanduje
Rzekłem w wygraną nie wierzę
I wciąż się źle czuję
Cud jakiś może się zdarzy
Lecz mam wielką trwogę
Bo bić człowieka po twarzy
Od dziecka nie mogę
I dumał Butkiejev gnąc żebra mi fest
Że żyć pięknie jest i życie ma gest
W trybunach świst w trybunach gwar
Krzyczą miliony głów
I znów mnie walnął Krasnodar
I ja na plecach znów
On Sybirak to nie jest wieś
Bije mocno jak bił
A ja mu mówię: oddech weź
Odpocznij nabierz sił
A on nie odpocznie on dysząc dumał
Że żyć pięknie jest że los szczęście dał
On bije wciąż okrutny czort
On bije ciągle mnie
Boks to nie pestka to jest sport
Odważnych i te de
I znów uderzył raz dwa trzy
I upadł sam bez sił
I rękę sędzia podniósł mi
Tę którą ja nie bił
Leżał on i dumał że los szczęście dał
Komu szczęście dał a komu je zabrał
|