Z matką z ojcem sobie żyłem Na Arbacie w noc za dnia Teraz w łóżku się zbudziłem I w bandażach jestem ja Co nam sława co nam Kława Pielęgniarka i ten świat Pomarł sąsiad ten mój z prawa A ten z lewa żyje chwat I pewnego razu złego Sąsiad ten po lewej mi Rzecze słowa: wiesz kolego Że brakuje nogi ci? Jak to tak? Oboje wiemy Że on kłamie ze mnie drwi Tylko palce oberżniemy Tak powiedział doktor mi I ten sąsiad który z lewa Ciągle szydził ze mnie moc Nawet przez sen bredził śpiewał Wciąż o nodze mojej w noc I drwił ze mnie: już nie wstaniesz I kobieta rzuci cię Szkoda mój ty drogi panie Że nie widzisz z boku się Gdybym ja był teraz sprawny Gdybym z łóżka mógł zleźć to Temu z lewej w sposób jawny Gardło przegryzł bym ot co Chciałem prosić siostrę Kławę By mi kołdrę wzniosła i Gdyby żył mój sąsiad z prawej Prawdę by powiedział mi
© Waldemar Bajak. Tłumaczenie, 2009