Na pewno zmarłem już - powieka oko skryła
A widzę mimo to - i stracha ciągle mam
Ech gdzie mi tam do niej! Ona w Paryżu była
I wczoraj rzekli mi - że cóż nie tylko tam
Północ daleka jest o niej śpiewam na taśmie
Myślałem: jeszcze ciut - i będziemy na ty!
Lecz po cóż śpiewać mam o neutralnym paśmie
Ona pluje na to jakie tam są kwiaty
Bliższe piosenki jej ma dusza również wyła
O liczniku czy o tym co z nią przedtem był
Lecz co tam do mnie jej! Ona w Paryżu była
Jej sam Marcel Marceau coś mówił i z nią pił
Rzuciłem pracę swą i we śnie i na jawie
Słowniki w rękach mam i czytam cały czas
Lecz cóż do tego jej! Ona już jest w Warszawie
I znów nie wyszło nic języki dzielą nas
Przyjedzie powiem jej po polsku: proszę pani!
Weź mnie jakim jestem śpiewanie rzucę już
Lecz co też do mnie jej! Ona już jest w Iranie
Nie zdążę ja za nią choć czasem jest tuż tuż
Przecież ona dziś tu a jutro w Oslo bawi
I w tarapatach dziś i w smutku w splinie trwam
Kto przedtem z nią był i kogo później zostawi
Niech próbują oni... ja lepiej przeczekam
|