To był niedzielny dzień nie byłem w knajpie zgodnie z planem
W niedzielę odpoczywać! Dewiza czysta
Wnet gwizdkiem zatrzymują wyzywają chuliganem
A jeden krzyczy: recydywista!
Rzuć towarzyszu wszystko
Nazwisko me - Siergieew
A że ja recydywistą?
Nie pojmuję? Czemu? Nie wiem
To był niedzielny dzień śmieci nie odpoczywają
Milicji plan: dawaj! Dław się lub bierz sznur!
Gdy plan im wyjdzie lepiej tak ich lepiej nagradzają
Na wagę złota tam recydywistów wór
Kazali usiąść blisko
Częstują fajką społem
Więc tyś jest recydywistą?
Podpisz się pod protokołem
I to był niedzielny dzień świeciło słońce do mych gałek
Ktoś gdzieś z bliskimi jest w dzień owy
A ja siedziałem tak znudzony niczym w smutny poniedziałek
I major wydał się tam bardzo rzeczowy
Ile razy siedzieliście?
Nigdy! Toć jam nie złodziejem
Ale wy recydywista?
Nie - towarzysz ja - Siergieew
To był niedzielny dzień ja spocony on pracował
Major był matematykiem wprost bez skazy!
Coś sporządził coś powiększył i pomnożył podsumował
Po czym rzekł że ja siedziałem dziesięć razy
Dał naczelnik arkusz szklisty
Podpisałem się i wieję
Napisał: recydywista
O nazwisku mym - Siergieew
To był niedzielny dzień byłem zmęczonym i pobitym
Lecz jedno wiem z jednego jestem rad
W siedmioletni plan łapania chuliganów i bandytów
Także z dumą wniosłem swój drobny skromny wkład
|