Tu łapy jedliny tak ciężkie aż drżą
I ptaki tu kwilą trwożliwe
Ktoś las zaczarował a ty żyjesz w nim
A uciec stąd To niemożliwe
Niech czeremchy na biało na wietrze tu schną
Niechaj bzy deszczem tu opadają
Tak czy siak ja od tego zabiorę cię stąd
Będzie dwór Tam flety zagrają
Twój las jak zaklęty na tysiące lat
Zakryty przede mną i światłem
I myślisz że nic piękniejszego nad to
Co las ma od czarów tak łatwe
Niech na liściach nie będzie porannych już ros
Niechaj trwa księżyc z chmurami w sporze
Tak czy siak ja od tego zabiorę cię stąd
W pałac światła z balkonem na morze
W dowolną godzinę W dowolny też dzień
Ty wyjdziesz ku mnie Ta ostrożna
Ach jak ja na rękach uniosę cię stąd
Aż tam gdzie odnaleźć nie można
Ja wykradnę się stąd Tylko zgodę mi daj
Czyż na darmo me siły rozdają
Zgódź się proszę na szałas Na taki choć raj
Jeśli pałac czy dwór ktoś tam zajął
|