Po mszy za ojczyznę
litra my wypili
Ozi się zadumał
i mówi po chwili
nadaremno tu trawimy
swoje lata młode
jedźmy wiec do Tel Awiwu,
tam mają swobodę.
Gdzie ja, gdzie Tel Awiw,
toż tam żydy same,
nie pojadę, nie opuszczę
mojej polskiej mamy.
Ozi spojrzał na mnie czule,
a wzrok ma jak żmija,
tak i, chociaż z pewnym bólem,
zgodziłem się ci ja
zabrał Ozi dokumenty
swego pochodzenia
fotografie wszystkich dziadków
oraz przyrodzenia
oprócz tego, człek niegłupi
w wieku poborowym
pięć zaświadczeń, że niestety,
nie jest całkiem zdrowy
Zasuwamy na Okęcie
zamiast autobusem
jak jacyś tam "wniebowzięci",
z oszczędności - kłusem.
tam obsługa bardzo miła
przyjęła nas grzecznie
i na skrzydle posadziła
by było bezpiecznie
Na lotnisku w Tel Awiwie
łypią na nas okiem
trochę jakby podejrzliwie -
przemykamy bokiem
Ozi już daje papiery,
już się wita z gąską
a tu nagle, do cholery,
robi się zbyt wąsko
mnie wpuszczają, a Oziemu
szlaban w poprzek stoi
Ozi głośno pyta czemu -
krzyczeć nie przystoi.
więc za frak go i z powrotem
w Iła pakowali
dołączyłem nieco potem
i już my wracali.
całą drogę Ozi pytał
wszystkich po kolei
co się stało, że nie sprostał
swej wielkiej nadziei
nawet polazł do kokpitu
skąd go przegonili
i z nosem na kwintę
powrócił po chwili
leciał z nami pewien rabin,
troszeczkę się kiwał
może wypił był za dużo
koszernego piwa
tak kiwając się powiedział,
że naród rozumny
jak zarazy się wystrzega
swej piątej kolumny.
|