Unieśmy rąbek tej zasłony
o, jakżeż ona stara aż ciężko podnieść ja dziś.
Były lata, których dobę każda
spokojnie zegar bił... No spójrz, Alicjo...
Lecz nie dbali o zegary -
szczęśliwi,
wskazówki zmyślnie wstecz cofali -
lękliwi,
wrzaskiem czas naprzód poganiali -
wrzaskliwi,
chwile bez sensu marnowali -
leniwi...
Tryby czasu w biegu,
od tej pracy już się starły,
na świecie wszystko zdziera się przez lata,
wiec bunt podniosły zegary
i zatrzymały serca swe - wahadła:
Północ, północy nie wybiła.
Kro południa czekał - ten nie posłyszał go, nie ujrzał,
czas przepadł, o czym nikomu się nie śniło,
tek niespokojny, że aż... Więc spójrz, Alicjo...
Ku zegarowi trwożnie się zwrócili -
szczęśliwi,
lament żałobny podnieśli -
lękliwi,
Gęby do wrzasku rozdziawione zemknęli -
krzykliwi,
ziewnęli społem i zasnęli -
leniwi.
Nie dla zysku, powiadam ci,
namaść wytarte czasu tryk
Starte są i bolą już okrutnie,
Nie rozgniewaj czasu nigdy,
Bez niego żyć jest jeszcze smutniej...
|