Na Brackich Mogiłach ni krzyży, ni słów, I wdowy na nich już nie łkają, Bukiety kwiatów ktoś przynosi tu znów, Znów Wieczny Ogień rozpalają. Tu ziemia stawała tak dębem jak koń, A teraz - granitowe płyty. Zbiorowych losów dziś rozciąga się toń, Każdy w niej zawsze z innym zszyty. A w Wiecznym Ogniu wciąż pełga czołgu wrak, Płonąca wciąż rosyjska chata, Smoleńska mdły żar i płonący Reichstag, Płonące wciąż serce kamrata. Nie stoi ni jedna z zapłakanych wdów, I kroki tu ludzi mocniejsze. Na Brackich Mogiłach ni krzyży, ni słów, Czy teraz są nam one lżejsze?..
© Filip Świerczyński. Tłumaczenie, 2021